Kolejny raz jadąc poczułam, że coś jest nie tak. Samochód zaczął warczeć, bulgotać i stanął. Sprawdziłam najpierw czy na pewno pamiętałam go zatankować. Kiedyś zdarzyło mi się zapomnieć, ale tym razem wszystko było dobrze. Bak był pełny. Nie miałam pojęcia co się stało. Chyba znowu silnik przestać działać. Pierwsze co przyszło mi do głowy to autolaweta Warszawa. Przede wszystkim dlatego, że byłam bardzo daleko od domu, a musiałam jakoś przetransportować samochód na moje podwórko. Przecież nie zostawię go tu na środku ulicy. Dobrze, że nie zepsuł mi się na autostradzie, bo wtedy mogłabym spowodować wypadek. Niestety holowanie w tym przypadku odpada. Przecież nie będę ciągnęła auta przez pół Polski na lince holowniczej. Dlatego laweta wydała mi się najrozsądniejszym rozwiązaniem. Na szczęście przyjechali szybko i zabrali mojego gruchota. Sama musiałam wrócić do domu pociągiem. Niestety naprawa znacznie przekraczała moje możliwości finansowe. Szczególnie dlatego, że wydałam już trochę pieniędzy na lawetę, która jednak była niezbędna. Na szczęście nie miałam już żadnych problemów z transportem. Co się stało z autem? Gnije na podwórzu. Tanio kupiłam używany samochód. Zapłaciłam mniej niż zapłaciłabym za naprawę starego! Nowy na szczęście nie jest tak awaryjny.